Pierwszego września we francuskich szkołach wprowadzono zakaz używania telefonów komórkowych, co wywołało niemałą dyskusję w polskich mediach i poruszyło opinię publiczną. Czy jest to dobry pomysł, który powinniśmy wprowadzić także w naszym kraju? Coraz głośniej mówi się o tym, że nadużywanie mediów mobilnych w szkole zaczyna być realnym problemem dla dzieci i młodzieży. Obwinia się je o rozpraszanie uwagi na lekcjach, niszczenie relacji społecznych, więzi koleżeńskich czy kłopoty wychowawcze spowodowane np. cyberprzemocą. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednak oczywista.
Przede wszystkim wydaje się, że pomysł wprowadzenia takiego zakazu ma silny związek z resentymentalną wizją dorosłych, którzy uważają, że za dzisiejsze zmiany kulturowe odpowiedzialne są tylko media. Zgodnie z taką logiką – usunięcie mediów ze szkoły miałoby sprawić, że wszystko wróci do stanu, który znamy i pamiętamy (w domyśle: będzie lepiej), a dzieci nagle będą wiedzieć, jak odpowiedzialnie korzystać z mediów. Zdajemy się zapominać, że świat, w którym dorastają dzieci różni się całkowicie od tego z naszych dziecięcych wspomnień. Media, w tym smartfony, są naturalnym wręcz przedłużeniem dziecięcych zmysłów – pozwalają im funkcjonować społecznie, służą do nauki, rozrywki, są miejscem pozyskiwania informacji. Dzieci nie rozumieją naszego podziału świata na ten realny i wirtualny – dla nich Internet i jego usługi (w tym portale społecznościowe) są tak samo realne jak wszystko inne, bo to tam coraz częściej toczy się ich życie. Ten podział wydaje się już ich nie dotyczyć, słuszniejsze jest obecnie posługiwanie się terminologią bycia offline i online.
Tym samym zakaz całkowitego używania smartfonów w szkole wydaje się być oderwany od rzeczywistości: skoro powodem zakazu jest nasza troska o nadużywające mediów dzieci, to czy nagłe wycofanie ich ze szkoły sprawi, że będą mniej korzystać z czegoś, co jest dla nich naturalnym przedłużeniem zmysłów, w czasie pozaszkolnym? Albo może będą używać ich inaczej, rozsądniej, kompetentniej, stając się odpowiedzialnymi użytkownikami smartfonów poza szkołą? Tak się nie stanie – dużo bowiem zależy od tego, jaki poziom edukacji medialnej cechuje młodego człowieka, jakie medialne kompetencje posiada, czego nauczył się w środowisku domowym i szkolnym, a czego nie. Jeżeli w domu rodzinnym dziecko było w świadomy sposób zaznajamiane z mediami, z ich potencjalnymi niebezpieczeństwami, zagrożeniami, ale i możliwościami, potencjałem, to jego umiejętności medialne będą na tyle duże, że poradził sobie z konstruktywnym i odpowiedzialnym korzystaniem z mediów także i w szkole.
Zakazy i nakazy nigdy nie są dobrym rozwiązaniem – idealnym byłoby znalezienie kompromisu, wypracowanie modelu używania smartfonów w szkole tak, aby przyczyniły się do rozwoju dziecka z jednej strony i nauczyły odpowiedniego z niego korzystania z drugiej.
Bez takich szeroko zakrojonych działań sprawimy, że dzieci zaczną postrzegać nas, starsze pokolenie jako wrogie im, nierozumiejące potrzeb i oczekiwań. Wypracowanie kompromisu wydaje się być jednym z zadań stojących przed nowoczesną szkołą. Ani wprowadzanie całkowitych zakazów, ani pozwalanie na bezkrytyczne korzystanie ze smartfonów w szkole, ale droga pośrednia, która powinna polegać na świadomym wykorzystywaniu ich w procesie kształcenia z jednej strony (a więc kompetentny medialnie nauczyciel, który wie, jak wykorzystać media na lekcji) i uregulowaniu sposobów korzystania z nich na przerwach wydaje się mieć największy sens. Już teraz można spotkać instytucje, które wprowadzają do wewnętrznych regulaminów zapisy o używaniu telefonów w szkole, dopuszczając posiadanie w szkole urządzenia, ale np. tylko wyłączonego; korzystanie z telefonu na wyznaczonych przerwach; w określonych godzinach; wyłącznie na lekcjach z celowym wykorzystaniem telefonu; lub poza godzinami zajęć szkolnych w miejscach do tego przeznaczonych. W niektórych szkołach zakaz obejmuje też nauczycieli – co wydaje się być sprawiedliwym rozwiązaniem, gdyż jako dorośli nie zdajemy sobie sprawy (bądź wypieramy ten fakt), że często problem nadużywania mediów dotyczy także i nas. Jako dorośli jesteśmy też wzorem do naśladowania dla dzieci, trudno więc wymagać od nich zrezygnowania z czegoś, gdy my sami nie jesteśmy skłonni do wyrzeczeń.
I na koniec najważniejsze: tylko prawidłowo i wcześnie realizowana edukacja medialna przyniesie długofalowe rezultaty. Na nic zdadzą się zakazy i ograniczenia, jeżeli dziecko nie będzie wiedziało z jakimi zagrożeniami wiąże się nadmierne korzystanie ze smartfonu, jakie niebezpieczne zachowania może w internecie spotkać lub jak wykorzystać media do własnych potrzeb, które przyczynią się do jego rozwoju, a nie działań destrukcyjnych.
dr Agnieszka Iwanicka
Wykładowca na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu
Pasjonatka TIK w edukacji